W hołdzie bohaterom, w 80. rocznicę zwycięstwa o Monte Cassino
,,Zahuczały złowieszczo polskie działa, błyskawice rozdarły szczyty gór i wraz z nimi włoska ziemia drżała, gdy wyruszał nasz polski oddział w bój. Poszli naprzód w żelaznej tyralierze, naprzód, naprzód, tam z dala Polska lśni, nie pomogły granaty i moździerze, gdy na piasek padły pierwsze krople krwi. To nie bzy, ni gałązki rozmarynu, obce kwiaty rosną w niebo wpatrzone, amarantem na Monte Cassino polską krwią bohaterów zbroczone”. (fragment drugiej, mało znanej pieści o bitwie pt. ,,To nie bzy” autorstwa Stanisława Landau).
18 maja 1944 r. oddziały 2 Korpusu Polskiego zdobyły ruiny klasztoru benedyktynów na Monte Cassino. W czasie walk zginęło 923 polskich żołnierzy, 2931 zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych.
Fragment opisu bitwy z udziałem por. Ludwika Popiela, wuja państwa Popielów z Kurozwęk, na podstawie: Melchior Wańkowicz, Monte Cassino, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1989.
,,Niemcy zbiegli w dół, w nieckę oddzielającą linię zdobytych bunkrów od 893. Była tam nowa linia bunkrów. Ze stanowisk tych co chwila wypełzali niemieccy żołnierze i usiłowali wrzucić granaty ręczne do bunkrów Stryjewskiego i Popiela. Nad wszystkim czuwał niemiecki strzelec wyborowy. Kpr. Kuźniar nie chce zmarnować ostatniego granatu. Staje, mierzy, musi trafić! Niemcy z bunkra widzą te manewry i trzymają go na muszce szmajsera. Wyskoczył Kuźniar ze schronu z ostatnim granatem, rzucać z otworu bunkra było nieporęcznie, wzniósł rękę. Równocześnie trzasnęła seria. Granat Kuźniara zatoczył łuk i trafił, ale sam Kuźniar padł z przebitą szyją, barkiem i klatką piersiową. Ułan Gancewski wyskoczył po Kuźniara, gdy go wciągał, został trafiony w hełm granatem pepanc. Pocisk zerwał mu hełm z głowy, a on runął na wznak. – Zabity! – przemknęło przez myśl por. Popiela. Ale widzi, hełm tylko wgięty, a Gancewski poderwał się znów i wciągnął ciężko rannego Kuźniara do schronu. Czy trafiłem, czy trafiłem ? – pyta nerwowo Kuźniar. Bełkocze, trzęsie go, umiera. Od prawej strony naciera ze swego bunkra por. Popiel ostrzegając, że Niemiec z granatem pełznie pod schron. Amunicji – nie ma. Nie ma – łączności. Jest kulminacja kryzysu. Ułan Kuc ma przestrzelony kark o milimetr od kręgosłupa, ale nie pozwala się odesłać. Celowniczy elkaemu Zioło, ma zabitego pomocnika, sam jest ciężko ranny i ostatkiem sił strzela do przeciwnika. Jasne, że za parę chwil jego elkaem zamilknie. Por. Popiel ze swoją grupą rzucają granaty do bunkra nr 4, z którego Niemcy uciekają za murek, do bunkra nr 5. – Ogarnęła nas jak gdyby furia bojowa – wspomina por. Popiel – brakowało granatów, więc kpr. Kuligowski porwał dwa kamienie i zawołał: „Krzykiem ich, panie poruczniku krzykiem!”. Ryknęliśmy straszliwie „hurra” Kuligowski rzucił swoje dwa kamienie, a ja ostatni granat. W zdobytym schronie jest ciasno, kpr. Kruszelnicki, zakładając coś pod podstawę karabinu maszynowego pada zabity kulą w czoło, ciało Kruszelnickiego nie pada, tylko pozostaje oparte krwawiącą głową na por. Popielu. Ten, nie odsuwając trupa – cały w krwawej posoce – poczyna sam strzelać z feralnego cekaemu. Niemcy wciąż wysuwają się rzucając granaty. Wówczas siedemnastolatek Miarkowski wysuwa się, pełza po rejonie, wynajduje porozrzucane granaty. To on właśnie przyniósłszy sześć i wyprawiając się po siódmy – zginął, własnym ciałem tłumiąc granat i ratując życie kolegów. I wówczas – cicho i skromnie – wysuwa się ze skrajnego prawego bunkra jakaś biała szmata uwiązana na patyku. Przypadł do niej nasz cekaem i szarpie parę minut. Dopiero ucisza go por. Popiel, woła w dół, do Niemców – Alle heraus! Jeszcze trwa jakiś czas, nim wszystko ścichnie, nim wszystko rozdygotane zamilknie. Por. Popiel powtarza – Alle heraus! Z bunkra wysuwa się postać podchorążego niemieckiego i kilku żołnierzy. Widząc polskie orzełki na hełmach, zawahali się chwilę, ale na cofnięcie się do bunkrów było już za późno. Czy walczyliśmy z komandosami? pyta Niemiec, bo co? – pytaniem odpowiadają Polacy, – bo takiej furii w walce jeszcze nie widzieliśmy – odpowiada niemiecki podchorąży”.
Opracowanie i foto: Jan Mazanka
Foto archiwalne z książki: Melchior Wańkowicz, Monte Cassino,
Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1989
P.S. W kurozwęckim pałacu państwo Popielowie, jak relikwie przechowują pamiątki po wuju por. Ludwiku Popielu. Polecamy uczniom szkół średnich, studentom i nauczycielom, bogaty materiał do napisania pracy dyplomowej lub magisterskiej. Zainteresowani mogą dzwonić pod nr 608 049 370.